Interga - Muły 2012.
Witam,
Przeglądając forum zauważyłem wpisy dotyczące jezior Szlamy i Głębokie, a że przyjeżdżam tam regularnie od prawie 20 lat, postanowiłem podzielić się swoimi refleksjami dotyczącymi tego łowiska. Ze zdziwieniem przeczytałem opinie Kolegów na temat dzierżawców jeziora. Nie zdarzyło mi się bowiem, żeby kiedykolwiek byli wobec mnie czy moich znajomych opryskliwi lub nieuprzejmi, tak jak tu przeczytałem a wręcz przeciwnie, jak potrzebowaliśmy czegoś zawsze służyli nam pomocą.

Ostatnio byłem nad Szlamami przez 2 pierwsze tygodnie września i chyba nawet widziałem się krótko z Waszą ekipą w niedzielę 15, kiedy żegnałem się z gospodarzami (jeśli pamiętacie starszego pana po 50-ce z małą ilością włosów na głowie za to zarośniętego na gębie ) oraz ponownie od 11 do 14 października. Co do opisywanych nieudanych połowów to chyba trafiliście na wyjątkowo zły tydzień (może pogoda nie taka?).

Łowiliśmy ze szwagrem prawie codziennie na Szlamach i tylko 2 razy w ciągu 2 tygodni zdarzyło mi się wrócić bez ryby, jak było załamanie pogody. Było jeszcze dość ciepło, dobrze brały liny, przeważnie od 35 do 45 cm, największy miał 53 cm i ważył 2 kg. Jak silniej wiało to spinningowaliśmy, złowiliśmy kilkanaście szczupaków od 1,5 do 2,5 kg, trafiły się też dwa 3-kilogramowe.

W październiku było jeszcze ciekawiej, co prawda przez 4 dni usmażyliśmy tylko 2 szczupaki – 2,5 i 1,70 kg ale spięły mi się 2 mniej więcej 3-kilogramowe oraz jeden okaz porwał mi plecionkę podczas murowania do dna przy samej łódce, trudno mi ocenić jego wielkość ale miał chyba ponad metr… Poza tym jeden z kolegów, będąc tu pierwszy raz (fart debiutanta), w sobotę po 20 minutowej walce złowił szczupaka równo 100 cm, który po zmierzeniu i sfotografowaniu powędrował przepisowo do wody. W sumie bardziej liczą się emocje podczas połowu niż to, co wyląduje na patelni, choć osobiście bardzo lubię smażoną świeżą rybkę.
Pisaliście też o dużej ilości zanęty wrzucanej bez efektów do wody. Ja nęciłem wybraną miejscówkę jedną, góra dwoma puszkami kukurydzy dziennie, robiłem to jednak systematycznie i to wystarczyło na zwabienie linów. Nie piszę tu o przyłowach w postaci leszczy od 50 dkg do kilograma czy o wzdręgach – największa złowiona miała 60 dkg. Może po prostu przenęciliście łowisko?

Zastanawiałem się, czy w ogóle pisać coś w tym temacie, bo nie zależy mi na reklamowaniu łowiska a wręcz przeciwnie, lubię jak na jeziorze nie ma tłoku. Jednak widząc tak złą opinię o łowisku i jego gospodarzach (niesprawiedliwą wg. mnie i kilku moich kolegów czytających też to forum) postanowiłem trochę z Wami popolemizować.

Na koniec jeszcze jedna refleksja, czytając, że towarzysko spotkanie się udało, z własnego doświadczenia wiem, że ilość złowionych ryb jest zwykle odwrotnie proporcjonalna do wypitego dzień wcześniej trunku lol, ciężko wówczas zachować ciszę na łódce, a wystarczy jedno mocniejsze stuknięcie w burtę i z rybami można się pożegnać na 2-3 godziny, zwłaszcza na płytkiej wodzie.
Żeby nie być gołosłownym, poniżej wklejam kilka fotek z wrześniowych i październikowych połowów

Z wędkarskim pozdrowieniem









  PRZEJDŹ NA FORUM