Interga - Muły 2012.
Witam,
Widzę że się koledzy rozdyskutowali , to może z mojej strony mały komentarz wesoły
Od pięciu lat jezdze na Szlamy i Glebokie ( Pomorze i prawie 400km a jestem 3-4 razy w roku ) ale trudno by bylo mnie nazwac wedkarzem oczko
Wlasnie tam pierwwszy raz trzymalem wedke i w sumie bardziej jade aby posiedziec w ciszy z fajna ekipa z daleka od kompa , tel , internetu , ryby , grzyby to przystawka (fajna).
Zazwyczaj zatrzymujemy sie pare km od Muly ( to sie odmienia ? ) , ale tez mialem okazje spac w domku holenderskim . Przyznam racje ze odnosnie czystosci jest sporo do poprawienia .
Kiedys wybralismy sie z dziewczynami i tak jak koledzy pisza nie bylo poscieli .... wystarczylo isc i sie upomniec i dostalismy cztery komplety ( nie wszyscy wedkarze korzystaja ? ).
Widzialem tez co po sobie "wedkarze" zostawiaja ale fakt ze gospodarze powinni to posprzatac smutny
Tydzien temu wrocilem wlasnie ze Stefanem ze spotkania integracyjnego , podobnie jak wasza paczka my sie poznalismy przez net i mieszkamy w roznych koncach Polski .
Ja przez cztery dni trafialem same "sledzie" , chlopaki mieli lepszego farta . Bywa ..... tak jak Stef pisal MS byl metrowy szczupak ktory trafil sie kumplowi co praktycznie nie lapie .
Goscinnosc ??
Coz my pierwszego dnia zostalismy poczestowani herbata , kozim serem ( ktorego nie cierpie ) a jak sie Symonowicze dowiedzieli ze mamy malo drewna do kominka to dostalismy z ich zapasow dwa wory gratis
a p. Edmund wieczorem szukal dla nas drewna ( nie spalismy w Mulach ).
I tak nie dzieje sie jednorazowo.
Pewnie to tylko nasz urok osobisty i na innych nie dziala .....
Gratis jednodniowe pozwolenie tez jest zazwyczaj standardem.
Troche mniej milo ,
"longin" pomowieniem to jest ze wlasciciel klusuje na swoim jeziorze a nie to ze imprezowaliscie , bo to akurat slyszalem zanim zaczelem czytac te forum .
Imprezowac nic zlego , nie raz tez na lodke nie dalo sie jechac rano ,tylko poco pretensje ze ryby nie biora bardzo szczęśliwy
Sieci nie raz widzialem i po stronie naszej jak bialoruskiej , ale raczej nigdy nam sie nie zdarzalo aby na kolacje ryby nie zjesc ( Stef robi ukleje na frytki jak byla lipa ) a czasami caly zamrazalnik do domu byl przywieziony jak stado leszczy podeszlo .
Wiem , wiem tez jestem dupowlazem bo mam inna opinie niz Wasza ekipa oczko
Pozdro
Artur


  PRZEJDŹ NA FORUM