Na rybach 2019
W telewizorni tradycyjnie nic więc po obiedzie poniosło mnie nad rzekę, kierunek Pilsia. Temperatura mało zachęcająca bo około -2C. Nic to. Spin w łapę i do boju. Bój to był ciężki. Woda wysoka, mętna i niesie kawałki lodu. Podejście do stanowiska ciężkie bo pod butami z głośnym trzaskiem łamały się zmarznięte liście i badyle. Jak to przy ujemnej temperaturze tradycyjnie obmarzające przelotki i przymarzająca na szpuli żyłka. Półtorej godziny walki i tylko wyjście pstrążka, który nie trafił w Jackowego koguta.
W drodze powrotnej zahaczyłem jeszcze o młyn na Widawce ale tam też na zero. jedynie straciłem jednego koguta na zaczepie. Efekty zerowe ale akumulatory naładowane i organizm dotleniony.









  PRZEJDŹ NA FORUM