NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » UMAWIALNIA » INTERGA - MUŁY 2012.

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 3>>>    strony: [1]23

Interga - Muły 2012.

  
longin
13.10.2012 13:54:12
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Będzin.

Posty: 1469 #1028816
Od: 2009-12-17


Ilość edycji wpisu: 14


Obrazek
Jezioro Szlamy.



No i stało się! Kolejne spotkanie integracyjne zaliczone. Tym razem na północnym- wschodzie kraju. Na Podlasiu. Już nie pamiętam, kto rzucił hasło do spotkania w tym miejscu. Było to na początku tego roku. Może Artur, a może ja. W sumie nie bardzo ważne. Po kilku tygodniach wymiany zdań i pertraktacji z grubsza wszyscy chętni akceptują termin. Zlot ma się odbyć po między 15.09 a 22.09. 2012. W miejscu zwanym Muły nad jeziorem Szlamy, które jest połączone rzeką Szlamicą z jeziorem Głębokim. A wszystko to poprzez rzekę Marychę, oraz Czarną Hańczę należy do dopływów Niemna. Nieźle brzmi! Wszystko to tuż przy granicy z Białorusią. Właściwie to środek Puszczy Augustowskiej i koniec świata, mapy i Polski. Nawet koniec drogi asfaltowej. Totalne zadupie. Poprzednie dwa spotkania odbyły się nad zalewem sulejowskim. Oba w moim przekonaniu udane, choć nie bardzo obfitowały w ryby. Właściwie to ja i Artur na pierwszym zlocie nawet nie wyciągnęliśmy wędek. Nie mniej integracja bardzo udana. W towarzystwie dwóch kobiet: Basi i Ewki, - żony Andrzeja ( Frezo). Raz zasiane ziarno zlotowe kiełkuje – owocując kolejnymi spotkaniami. Ale do rzeczy.

Muły nic niemówiące nam wszystkim miejsce. Na krańcu Świata. Ze strony internetowej wygląda bardzo obiecująco. Dla mnie to wyprawa przez całą Polskę mam do przejechania ok. 600 km , dla innych kolegów również kilkaset kilometrów. Ale czego się nie robi dla przyjaciół. Przed wyjazdem zaliczam jeszcze dyżur w szpitalu. Wyjeżdżam raniutko o koło godziny 6.00. Pędzę przez Polskę trochę na wariata. Warszawę mijam bez problemowo. Co za ulga. Właściwie się nie zatrzymuję. Spowalniają mnie tylko światła sygnalizacji miejskiej i nie wielkie na szczęście zatory drogowe. Mijam Łomżę zjeżdżam z głównych tras. Teraz pędzę lokalnymi drogami wszędzie prawie pusto. Wszak to wolna sobota. Myślami jestem nad wodą w śród kolegów. Wyobraźnia podpowiada, jakie to ogromne potwory wodne na mnie czekają. Szkoda każdej minuty. Na trochę dłuższy postój zatrzymuję się w Lipsku nad Biebrzą.

Pochłaniam nie jadalny kotlet schabowy, wypijam kawę i dalej w drogę. Prze de mną chyba najtrudniejszy odcinek trasy. Droga wiedzie przez lasy. A ja nie mam GPS-a. Trochę się tego obawiam. Bo jakie jest oznakowanie polskich dróg wszyscy wiedzą. Do celu docieram około godziny 13-stej. Zmęczony, ale szczęśliwy. Część kolegów już jest. Pierwsze wrażenie – okolica przepiękna. Jezioro, lasy, rzeka. Cisza. Gospodyni nie, co gburowata. Nie zbyt zdaje się zadowolona z naszego przyjazdu. Niezrażony tym witam się z Arturem i jego paczką bardzo serdecznie. Z większością się znam z wcześniejszego wypadu na Wisłę w okolicach Wyszogrodu. Chata, w której kwateruje kompania Artura robi na mnie trochę przygnębiające wrażenie. Mocno sfatygowane sprzęty i nie zbyt czysto. Dobrze, że z nami nie ma żadnej kobiety. Bo pewnie nasłuchałby się człowiek: gdzie mnie przywiozłeś!!! Mam mieszane uczucia czy to dobre miejsce na wędkarskie spotkanie. Na pytanie czy w jeziorze są ryby i czy biorą pada odpowiedź: to zależy od umiejętności. A, jeśli tylko od tego to jestem spokojny. Zostaję poczęstowany kawą i czymś mocniejszym.

Czekamy na przybycie pozostałych ludzi. To znaczy Jerzego z bratem. Po nie długim czasie melduje się Jerzy. Jesteśmy w komplecie. Naszej trójce to znaczy Jerzemu, jego bratu Andrzejowi i mnie pani gospodyni przydziela na jedną noc malutki pokoik. Brak w nim pościeli i jakich kolwiek innych sprzętów oprócz dwóch miejsc do spania. Na szczęście bracia postanawiają spać razem!! Uff! Zaczynamy wieczór integracyjny. Rozmowy, opowieści, pogaduszki. Co chwilę salwy śmiechu! Woda rozmowna robi swoje. Dobrze po północy rozchodzimy się spać. Wszak rano na ryby. Wcześniej byliśmy na przystani, gdzie przydzielono nam łodzie. Świta! Głowa trochę ciężka i nie bardzo mam ochotę na meczące wiosłowanie. Spacer. Kawa, śniadanie. Już lepiej. Szykujemy sprzęt. Artur i spółka nie zważając na lekkie zmęczenie płyną na ryby. Efekt kilku godzin spędzonych na łodzi prawie zerowy. No cóż pierwsze koty za płoty. Jutro będzie lepiej. Ja z Jerzym i Andrzejem zmieniamy miejsce pobytu na domek holenderski. Trochę bliżej do jeziora, ale za to dalej do Artura. I do tego jeszcze pod górkę!!! W domku, a właściwie w przyczepie kempingowej brudno. Jerzy sprząta. Brak oczywiście pościeli. Dobrze, że mamy śpiwory. Jakoś to będzie. Nie ma takich warunków, których wędkarz nie zdzierży. Mając nadzieję na okazałą zdobycz.

Gospodyni na zwrócona uwagę, iż rzeczywistość odbiega nie co, a właściwie bardzo od informacji z Internetu wzrusza ramionami. Na zasadzie miastowe, jak przyjechali tyle kilometrów to i wytrzymają. Filozofia właścicieli jest taka: jak najmniej włożyć – możliwie najwięcej wyciągnąć. Odwrotnie jak przy stosunku. Trochę nas to dziwi, bo miejsce ze wszech miar urokliwe. Przy odrobinie dobrej woli, można z niego zupełnie dobrze żyć. Mijają kolejne dni. Godziny spędzane na wodzie owocują kilkoma rybami. Lin, okoń, leszcz. Dochodzimy do wniosku, że nasze umiejętności nie starczają na to jezioro. Przez pięć dni siedmiu facetów łowiących ryby od lat, nie jest w stanie tu złowić niczego konkretnego. Trochę to frustrujące. Jakimś tam pocieszeniem jest to,że miejscowi też nic nie łowią. Widać taka tradycja naszych zlotów – bez rybie. Bo najważniejsza jest atmosfera! Poznaliśmy się dzięki Internetowi i pasji, która nas łączy. Wędkarstwu. Mam wrażenie,że dobraliśmy się jak w przysłowiowym korcu maku. Nie każdy potrafi przejechać kilkaset kilometrów po to, żeby rozłożyć wędki i niczego nie złowić. Liczy się to rozłożenie, a nie efekt rozłożenia! Zupełnie nie zrozumiałe dla nieskażonych i kobiet. Uchowaj Boże nie mam nic przeciwko kobietom. Wręcz przeciwnie!

Pewnego wieczoru zdun pracujący u gospodyni przyłącza się do naszego towarzystwa kładąc na stole 20 zł, – bo jak mówi nie lubi pić na tzw. krzywy ryj. Straszna mękoła. Trudno się go pozbyć. Opowiada historyjkę z życia polskiej wsi. Chłopca, który się jąka, bo w dzieciństwie wystraszyła go świnia i nie pomagały tabletki, czy wizyty u znanych lekarzy, w Białymstoku czy Warszawie. Zabiera do …..Burdelu. Tam jak powiada oporządziła go ruska do wiwatu. Chłopcu po tej wizycie przeszło jąkanie. Nigdy nie sądziłem, że taki przybytek może uleczyć taką rzecz jak jąkanie. Jak widać życie niesie ze sobą wiele niespodzianek! Zastanawiam czy inne ułomności też mogłaby wyleczyć wizyta w takim miejscu. A zdun zarobił jeszcze dwie konewki swojskiego wina od ojca chłopca w ramach podziękowania za pomoc i fatygę. Nie każdy ma tyle szczęścia!

Jezioro ( Szlamy), na którym wędkujemy ma powierzchnię ok. 0.78 km2. Długość około 2 km. Trzy czwarte jeziora leży po polskiej stronie, a jedna trzecia należy do Białorusi. Nie bardzo głębokie. Średnia głębokość jeziora to 2m. Znajdujemy głęboczek mający ok. 4m. Brzegi w całości niedostępne porośnięte roślinnością wodną. Na dnie w wielu miejscach rośnie moczarka kanadyjska. Na powierzchni pływają liście grążeli. Ryby mają wręcz doskonałe miejsce do żerowania i schronienia. Pośród grążeli pływają tysięczne stada narybku!! Na ekranie echosondy, z rzadka pojedyncze ikonki ryb. Nie tak wygłądają zapisy,gdzie w jeziorze żyją stada leszczy i innego białorybu. Czyżby ryby czasowo migrowały w górę Szlamicy do jeziora Głębokiego? Lub w dół do Czarnej Hańczy!? Wszystko możliwe. Genaralnie, żerowanie ryb niestety bardzo słabe. Mam jakieś wewnętrzne przeczucie, że i na to odludzie dotarła racjonalna gospodarka wędkarsko – rybacka. Jakby na potwierdzenie tego nasz gospodarz z kilkoma facetami wypływa łodzią z sieciami na jezioro. Wracają późną nocą i nie bardzo wiadomo czy coś złowili, czy może to kontrabanda. Bo granica tuż tuz. Mieliśmy zostać tutaj aż do soboty. Ja w przypływie rozpaczy i frustracji postanawiam wyjechać w czwartek. Bo po powrocie do domu mam zaplanowany wyjazd na zachód Polski do Łagowa Lubuskiego. Tym razem na grzyby.

Koledzy o ile mi wiadomo w czwartek po moim wyjeździe złowili kilka leczy na patelnię! Czyżbym był Jonaszem?! Były to jedyne ryby, które skończyły w tak tragiczny sposób. Pozostali uczestnicy zakończyli spotkanie w piątek. Pewnie wszyscy mamy poczucie nie spełnienia wędkarskiego. Bo towarzysko na medal. Myślę, że jak czas pozwoli i zdrowie to trzeba już w wkrótce pomyśleć o kolejnym spotkaniu. Może tym razem gdzieś nad rzeką. Narwią, Bugiem czy Wisłą. Ja chętnie zmierzyłbym się z Narwią. Gdzieś od ujścia Rozogi w okolicy Laskowca do ujścia do Narwi Biebrzy w Wiżnie można znaleźć jakieś nie drogie kwatery czy agrogospodarstwo. Ewentualnie pensjonat nie konieczne cztero gwiazdkowy. Może coś komuś obiło się o uszy. W spotkaniu w Mułach brali udział: Jerzy (19jurek56), Artur (korzun04), Krzysztof (savik25), Mirek (mirmir), Piotr, Andrzej i drugi Andrzej (longin). Pozdrowienia dla uczestników. Kto nie był niech żałuje! Można się poprawić na kolejnym spotkaniu. Termin i miejsce do uzgodnienia. Myślę ze również wrzesień 2013 rok.[/Obrazek
Zagroda.
Obrazek
Miejsce stacjonowania Artura i spółi.
Obrazek
J.W. wnętrze.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Jerzy z Andrzejem "instalują" lep na muchy.
Obrazek
Najbardziej " ekskluzywne" miejsce w Mułach.aniołek
Obrazek
Imprezownik!aniołekjęzoroczko
Obrazek
Mój "Holender".aniołek
Obrazek
Jedziemy na ryby!chorypan zielony
Obrazek
Wjazd do Mułów od strony Rygola.
Obrazek
Szlamica.aniołek
Obrazek
Gdzieś go już widziałem!?oczkozdziwionyaniołek
Obrazek
Przyprawy Savika.jęzor
Obrazek
Obrazek
Kapliczka.
_________________
Jestem Polakiem gorszego sortu! I szczycę się tym!!!
  
Electra26.04.2024 20:50:08
poziom 5

oczka
  
19jurek56
13.10.2012 14:53:12
poziom 5

Grupa: Użytkownik

Posty: 640 #1028871
Od: 2012-3-12
Pieknie to opisałeś Andrzejku, jak oglądam te zdjęcia, to mimo wszystko tęskno mi za tym miejscemsmutny. Mamy sporo czasu na nowe plany ale popieram Andrzeja, rzeka tym razem!!!jęzor Rozpatrzmy się na spokojnie, na pewno coś się wymyśli!!!!! Pozdrawiam wszystkich!!!!!aniołek
  
longin
13.10.2012 15:00:10
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Będzin.

Posty: 1469 #1028876
Od: 2009-12-17


Ilość edycji wpisu: 1
Dzięki. Ja też często myślę o Myłach. Miejsce piękne i trochę mnie tam mimo wszystko ciągnie! aniołekjęzorpan zielonyjęzor
_________________
Jestem Polakiem gorszego sortu! I szczycę się tym!!!
  
ryzel1976
13.10.2012 16:59:02
poziom 5



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Posty: 738 #1028925
Od: 2010-2-17
Tak jak mówiłem. Spotkanie z przyjaciółmi - bezcenne. Ryby drugi plan. Gospodynię bym przeżył.
Na jednym ze zdjęć widzę przewspaniały barek z trunkami hi hi hipan zielony.
Kielicha bym z Wami koledzy wywrócił nie jednego- zapewniam.
Andrzejku jasne ,że żałuję ,że mnie nie było. Może w przyszłym roku.
Z tym Jonaszem wysoce przesadziłeśzdziwionylolpan zielony. Ty zawsze masz wspaniałe poczucie humoru.
Okolica przepiękna widzę ze zdjęć.
Gratuluję spotkania. Pozdrawiam Was wszystkich Chłopaki.
  
19jurek56
13.10.2012 17:48:46
poziom 5

Grupa: Użytkownik

Posty: 640 #1028949
Od: 2012-3-12
Tak wracam myslami do tego miejsca, chyba jednak tez popełniliśmy błąd. Trzeba nam było nęcić przynajmniej 2 miejsca, trzymaliśmy sie uparcie głęboczka, powinniśmy zanęcić miejsce przy nenufarach, bliżej wyspy!!!! Pomroczność nas ogarneła!!!!jęzor A działanie gospodarza, no cóż, nawet jak się sieci stawia dużo dalej, to i tak stada ryb się rozprasza, na echosondzie widać było duze ryby ale pojedynczo, leszcz jest stworkiem stadnym!!!!!!!smutny Nic to, ważne ze się spotkaliśmyaniołek, oby tak dalej!!!!!!jęzor
  
korzun04
13.10.2012 19:16:30
poziom 5

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Nidzica

Posty: 659 #1028994
Od: 2010-2-13
Witam po dłuższej przerwie. Musiałem troszkę odparować po naszej wyprawie.Muszę szczerze przyznać iż na samą wzmiankę o Szlamach i "naszych gospodarzach" krew się we mnie jeszcze gotuje.Porażka...płaczepłacze.Dobrze że gorzałki nie zbrakło bo chyba na 3 dzień już bym płakał....
Jeżeli jednak chodzi o spotkanie- mimo spartańskich warunków, uważam za bardzo udane.Fajnie było się z Wami Koledzy spotkać.Mam nadzieję że w przyszłym roku nasze grono się powiększy.Mam już namiar na pewną miejscówkę, w centralnej Polsce.Postanowiłem jednak że zrobię "wywiwd środowiskowy". Chcę tam wyskoczyć 2-3 razy, mam ok.130km. Rozmawiałem już tydzień temu nawet z właścicielem tej wody, wstępnie się umówiliśmy na jutro - niestety musiałem zmienić plany. Mam jutro pilny wyjazd "rodzinny"..

Longin- świetny tekst. Popytam i poszukam w sieci o jakimś "agro" nad Biebrzą czy Bugiem.

Wcześniej wpadł mi w ręce artykuł w "Wędkarzu Polskim", znalazłem go w internecie.
http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/1521
Diego pewnie coś lepiej wie o tej wodzie- może napisze parę słów.

pozdrawiam

P.S. Swojej nowej miejscówki narazie nie zdradzam aby nie zapeszyć. Wygląda obiecująco.... Szlamy też tak wyglądałytaki dziwnypan zielony
  
glizdziarz
14.10.2012 09:00:18
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Bełchatów

Posty: 1139 #1029390
Od: 2010-2-21
Andrzeju tekst ekstra. Ubolewam wielce, że nie mogłem się z wami spotkać.
_________________
Mieszkam obok "wielkiej dziury", z której za ćwierć wieku będzie piękne jezioro
  
longin
14.10.2012 10:49:12
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Będzin.

Posty: 1469 #1029432
Od: 2009-12-17


Ilość edycji wpisu: 3
Optował bym jednak za Narwią. jęzor Bug i Biebrza są pewnie nieżle skłusowane. pan zielony Znalazłem coś takiego nad Narwią:


TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA


I coś takiego. Nie mogę znalężć strony www.pan zielony
Ośrodek wypoczynkowy:
Ośrodek „Energetyk” położony nad Narwią
Jankowo Młodzianowo, tel. (086) 217-55-09
Rezerwacja miejsc tel. (029) 766-23-57


_________________
Jestem Polakiem gorszego sortu! I szczycę się tym!!!
  
korzun04
14.10.2012 16:49:36
poziom 5

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Nidzica

Posty: 659 #1029669
Od: 2010-2-13
Właścielam Narwi na wysokości wsi Rybaki co pisał Longin jest oto taki twór ;
http://start1g.ovh.net/~abcyvkjp/index.php?cat=0
Są jeszcze jedne Rybaki nad Narwią - 25km od Hajnówki. W dzieciństwie spędzałem tam każde wakacje. Zakład w którym pracował mój Ojciec miał tam kilka domków wypoczynkowych.lol
  
19jurek56
14.10.2012 19:20:30
poziom 5

Grupa: Użytkownik

Posty: 640 #1029804
Od: 2012-3-12
I znowu cała wyprawa!!!!!jęzor Zobaczymy!!!!
A cha, dzięki Longinowi i Korzunowi za gotowanie!!!!!!! trzymali nas przy życiu!!!!!!!!!!!!aniołekoczko
  
longin
14.10.2012 20:45:50
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Będzin.

Posty: 1469 #1029872
Od: 2009-12-17


Ilość edycji wpisu: 3
No to trzeba sprawdzić Ośrodek Wczasowy Gras - Drwały/Wyszogrodu.Nie macie daleko.


TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA


To gdzieś tutaj.aniołek "Gras" Mieczysław Duszczyk Drwały, 8 jęzor
_________________
Jestem Polakiem gorszego sortu! I szczycę się tym!!!
  
Electra26.04.2024 20:50:08
poziom 5

oczka
  
Stef
16.10.2012 18:48:04
Grupa: Użytkownik

Posty: 5 #1031367
Od: 2012-10-3


Ilość edycji wpisu: 2
Witam,
Przeglądając forum zauważyłem wpisy dotyczące jezior Szlamy i Głębokie, a że przyjeżdżam tam regularnie od prawie 20 lat, postanowiłem podzielić się swoimi refleksjami dotyczącymi tego łowiska. Ze zdziwieniem przeczytałem opinie Kolegów na temat dzierżawców jeziora. Nie zdarzyło mi się bowiem, żeby kiedykolwiek byli wobec mnie czy moich znajomych opryskliwi lub nieuprzejmi, tak jak tu przeczytałem a wręcz przeciwnie, jak potrzebowaliśmy czegoś zawsze służyli nam pomocą.

Ostatnio byłem nad Szlamami przez 2 pierwsze tygodnie września i chyba nawet widziałem się krótko z Waszą ekipą w niedzielę 15, kiedy żegnałem się z gospodarzami (jeśli pamiętacie starszego pana po 50-ce z małą ilością włosów na głowie za to zarośniętego na gębie ) oraz ponownie od 11 do 14 października. Co do opisywanych nieudanych połowów to chyba trafiliście na wyjątkowo zły tydzień (może pogoda nie taka?).

Łowiliśmy ze szwagrem prawie codziennie na Szlamach i tylko 2 razy w ciągu 2 tygodni zdarzyło mi się wrócić bez ryby, jak było załamanie pogody. Było jeszcze dość ciepło, dobrze brały liny, przeważnie od 35 do 45 cm, największy miał 53 cm i ważył 2 kg. Jak silniej wiało to spinningowaliśmy, złowiliśmy kilkanaście szczupaków od 1,5 do 2,5 kg, trafiły się też dwa 3-kilogramowe.

W październiku było jeszcze ciekawiej, co prawda przez 4 dni usmażyliśmy tylko 2 szczupaki – 2,5 i 1,70 kg ale spięły mi się 2 mniej więcej 3-kilogramowe oraz jeden okaz porwał mi plecionkę podczas murowania do dna przy samej łódce, trudno mi ocenić jego wielkość ale miał chyba ponad metr… Poza tym jeden z kolegów, będąc tu pierwszy raz (fart debiutanta), w sobotę po 20 minutowej walce złowił szczupaka równo 100 cm, który po zmierzeniu i sfotografowaniu powędrował przepisowo do wody. W sumie bardziej liczą się emocje podczas połowu niż to, co wyląduje na patelni, choć osobiście bardzo lubię smażoną świeżą rybkę.
Pisaliście też o dużej ilości zanęty wrzucanej bez efektów do wody. Ja nęciłem wybraną miejscówkę jedną, góra dwoma puszkami kukurydzy dziennie, robiłem to jednak systematycznie i to wystarczyło na zwabienie linów. Nie piszę tu o przyłowach w postaci leszczy od 50 dkg do kilograma czy o wzdręgach – największa złowiona miała 60 dkg. Może po prostu przenęciliście łowisko?

Zastanawiałem się, czy w ogóle pisać coś w tym temacie, bo nie zależy mi na reklamowaniu łowiska a wręcz przeciwnie, lubię jak na jeziorze nie ma tłoku. Jednak widząc tak złą opinię o łowisku i jego gospodarzach (niesprawiedliwą wg. mnie i kilku moich kolegów czytających też to forum) postanowiłem trochę z Wami popolemizować.

Na koniec jeszcze jedna refleksja, czytając, że towarzysko spotkanie się udało, z własnego doświadczenia wiem, że ilość złowionych ryb jest zwykle odwrotnie proporcjonalna do wypitego dzień wcześniej trunku lol, ciężko wówczas zachować ciszę na łódce, a wystarczy jedno mocniejsze stuknięcie w burtę i z rybami można się pożegnać na 2-3 godziny, zwłaszcza na płytkiej wodzie.
Żeby nie być gołosłownym, poniżej wklejam kilka fotek z wrześniowych i październikowych połowów

Z wędkarskim pozdrowieniem

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
  
19jurek56
16.10.2012 19:23:06
poziom 5

Grupa: Użytkownik

Posty: 640 #1031403
Od: 2012-3-12
Szanowny kolego Stef!!!!
Miło jest widzić opinię inne niż nasza, jednak obstaje przy swojej!!!! Juz na dzień dobry mimo kilku miesięcznego wyprzedzenia z wpłata etc., gospodyni wydała się nie mile zaskoczona wizytą!!! Przez cały tydzień nie doczekalismy sie na czysta pościel, w kwaterach powiem brutalnie: burdel, po podłodze chodziły pineczki. Czy to trudno posprzatac???? Nie wydaje to dobrej opini o gospodarzach! niestety o poprzednikach też nie!!!!płacze Jeżeli chodzi o wędkowanie, nie my jedni schodziliśmy z łódek bez ry7bki, miejscowi też nie łowili, mieliśmy okazje wymienić poglądy z niektórymi!!! Na Szlamach nie brały a w ostatni dzień koledzy przepłyneli na J. Głeboki i połapali szczupaczkijęzor. Może to niefart, może zły tydzień, ale 7 facetów łowiących od iluś lat chyba coś potrafi!!!! A z trunkami nie przesadzaliśmy aż tak!!!!! pozdrawiam! Chetnie polemike pociągnę!!!!zawstydzony
  
19jurek56
16.10.2012 19:26:52
poziom 5

Grupa: Użytkownik

Posty: 640 #1031406
Od: 2012-3-12


Ilość edycji wpisu: 1
Dodam jeszcze, że pod urokiem miejsca jesteśmy wszyscy!!!! Ale to pewnie kolega wyczytał!!!!!
  
Stef
16.10.2012 20:11:04
Grupa: Użytkownik

Posty: 5 #1031457
Od: 2012-10-3
Co do warunków, to wiem że nie są komfortowe, zresztą na stronie gospodarstwa jest napisane, że luksusów nie ma - sam się zatrzymuje gdzie indziej a nad jezioro dojeżdżam kilka kilometrów więc w tym temacie nie polemizuję. Faktem też jest, że poprzedni lokatorzy często nie sprzątają po sobie, w lipcu miałem możliwość tego doświadczyć...
Ale nie to jest dla mnie najważniejsze, ważne jest to, co się przeżywa nad wodą.
Czy pamiętacie, jakie były warunki pogodowe? może po prostu po 2 tygodniach intensywnego żerowania rybki przestały jeść? Mnie się to też zdarzało, zwłaszcza przy wschodnim lub północnym wietrze, lepiej było wtedy iść do lasu na grzyby.
Co do trunków to tez lubię, zwłaszcza przy rybce ale w miarę, żebym następnego dnia rano mógł bez obawy siadać za kółkiem

Nie wiem dlaczego nie widzę fotek, może coś źle wkleiłem ale jak będę miał trochę więcej wolnego czasu to poprawię
  
longin
16.10.2012 20:59:32
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Będzin.

Posty: 1469 #1031535
Od: 2009-12-17


Ilość edycji wpisu: 1
Kolego Stef nie chodzi o luksusy. Tylko o czystość! Pani gospodyni nie chciało i nie chce się przyjść z miotłą i choć z grubsza posprzątać po poprzednikach. A jeśli jej się nie chce to można wymusić na opuszczających lokum, zostawienie go w jakim takim porządku. Co do ryb. Być może nie brały po okresie jak piszesz intensywnego żerowania.Nie brały na zadne przynęty. Czy to spinningowe.Czy inne, na białą rybę. Zapisy na ekranie echosondy były, ale ryba nie brała. Nie liczę kilku złowionych ryb, bo nie tak to miało wyglądać. Wychodzi,że ryby brały przed nami i po nas.To jak zwykle, ryby biorą wtedy gdy nas nie ma.Jeżeli w ciągu jednego dnia wykonuję kilkasdziesiąt, a może i kilkaset rzutow , zmieniając przy tym prznęty spiningowe i nie mam żadnego brania to co można pomysleć o takiej wodzie? Że trudna woda, że ryby nie żerują lub ,że poprostu ich nie ma! Skłaniam się do tego ostatniego.Bo łowić wydaje mi się potrafię. Pan zdun pracujący u gospodarzy, również nie był zbytnio zadowolony z wyników na tym jeziorze.Na takim samym jeziorze w innym kraju łowilibyśmy po klika szczupaków dziennie. Nie licząc białorybu.Więc coś jest na rzeczy.
_________________
Jestem Polakiem gorszego sortu! I szczycę się tym!!!
  
Stef
16.10.2012 22:19:36
Grupa: Użytkownik

Posty: 5 #1031622
Od: 2012-10-3


Ilość edycji wpisu: 1
    longin pisze:

    Kolego Stef nie chodzi o luksusy. Tylko o czystość! Pani gospodyni nie chciało i nie chce się przyjść z miotłą i choć z grubsza posprzątać po poprzednikach. A jeśli jej się nie chce to można wymusić na opuszczających lokum, zostawienie go w jakim takim porządku. Co do ryb. Być może nie brały po okresie jak piszesz intensywnego żerowania.Nie brały na zadne przynęty. Czy to spinningowe.Czy inne, na białą rybę. Zapisy na ekranie echosondy były, ale ryba nie brała. Nie liczę kilku złowionych ryb, bo nie tak to miało wyglądać. Wychodzi,że ryby brały przed nami i po nas.To jak zwykle, ryby biorą wtedy gdy nas nie ma.Jeżeli w ciągu jednego dnia wykonuję kilkasdziesiąt, a może i kilkaset rzutow , zmieniając przy tym prznęty spiningowe i nie mam żadnego brania to co można pomysleć o takiej wodzie? Że trudna woda, że ryby nie żerują lub ,że poprostu ich nie ma! Skłaniam się do tego ostatniego.Bo łowić wydaje mi się potrafię. Pan zdun pracujący u gospodarzy, również nie był zbytnio zadowolony z wyników na tym jeziorze.Na takim samym jeziorze w innym kraju łowilibyśmy po klika szczupaków dziennie. Nie licząc białorybu.Więc coś jest na rzeczy.


Kolego Longin, jeśli echosonda pokazywała ryby to jakim cudem wyciągasz z tego wnioski, że ich nie ma... Po prostu nie żerowały. Jak pisałem, od prawie 20 lat łowię na tych jeziorach ale nie zdarzyło mi się, żeby przez tydzień nic nie brało pan zielony. Mnie się też wydaje, że łowić potrafię, zresztą efekty z reguły lądują na patelni. Jeśli w ciągu 4 dni są 3 brania metrowych szczupaków, z których jeden zostaje wyholowany i zmierzony to wydaje mi się, że ryba jednak w tych jeziorach jest. Ale nie chcę nikogo przekonywać na siłę. Mnie poznanie tych z pozoru prostych do "przeczytania" jezior też zabrało trochę czasu i nauczyło pokory. I oprócz umiejętności trzeba czasem mieć po prostu szczęście - jak wytłumaczyć fakt, że łowiąc tu regularnie mam na koncie największego szczupaka 97 cm a kolega który był tu pierwszy raz i wędkuje sporadycznie złowił jako pierwszą rybę szczupaka o długości dokładnie 1 metra???
Nie wiem jak jest na jeziorach w innych krajach, pewnie lepiej, ale ja wędkuję w Polsce i jakoś mnie nie ciągnie gdzie indziej... I chyba takie porównania nie mają sensu.

Co do czystości to się zgadzam, powinno być posprzątane, nie wiem jak było więc nie dyskutuję.

edit:
Właśnie przeczytałem komentarz na innym forum do Waszej wyprawy, wygląda na to że jednak moje domniemania o wybitnie "towarzyskim" charakterze wyprawy były słuszne... A co do odnoszenia się do was przez gospodarzy to uważam, że po takich balangach i zakłócaniu spokoju innym gościom zachowywali się nad wyraz powściągliwie. W to miejsce przyjeżdżają ludzie ceniący sobie spokój i ciszę a pijackie imprezy są naprawdę nie na miejscu. Na tym kończę dyskusję, dalej nie ma ona sensu.
  
longin
17.10.2012 10:29:13
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Będzin.

Posty: 1469 #1031822
Od: 2009-12-17
Nie byłeś w czasie w którym my byliśmy i nic o tym nie możesz wiedzieć. Pijackie balasngi to może Ty urządzasz.Towarzysko nie znaczy odrazu picie wódki. Ale jak widzę masz w tym doświadczenie skoro tak piszeszs.Żeby móc coś o kim powiedzieć to trzeba mieć pojęcie o tym co się pisze lub mówi. Bo inaczej to są pomówienia. Może jak pojedziesz do innych krajów to zobacczysz jak powinno wyglądać jezioro w którym są ryby.Tam nikt po nocy nie pływa z sieciami i nie wyławia ryb pokryjomu, oczywiście o ile jeszcze są.Na szczęście są jeszcze miejsca w Polsce w których w wodzie są ryby.Możesz być spokojny nikomu nie powiem o tym " Eldorado ", bo bym się ośmiesył.Mam nadzieję,że u gospodarzy otrzymasz jakąś gratyfikację czy upust cenowy za to wchodzenie do d... bez mydła.pan zielony
_________________
Jestem Polakiem gorszego sortu! I szczycę się tym!!!
  
Stef
17.10.2012 10:43:00
Grupa: Użytkownik

Posty: 5 #1031835
Od: 2012-10-3
http://forum.wedkuje.pl/f,jezioro-szlamy-muly,512287,0.html
To co napisałem to na podstawie komentarzy innego wędkarza który przesłał mi to na priv oraz właścicielki gospodarstwa. Za długo znam tych ludzi żeby wątpić w ich słowa. Zresztą jakbyś się wczytał w Wasze opisy to z nich wynika, że ciężko było Wam wstać na ryby...
Co do ryb to wystarczy mi to co mogę złowić na takich łowiskach jak Szlamy czy Głębokie, jakoś nie narzekam na wyniki. Czasami oczywiście bywa, że ryby nie biorą i też nie robię z tego tragedii.
I nikomu nigdzie nie wchodzę, nie oczekuję też żadnej gratyfikacji za to co napisałem.
  
salto
17.10.2012 11:56:19
poziom 5



Grupa: Użytkownik

Posty: 570 #1031883
Od: 2010-2-15
Witam,mimo wszystko że warunki były spartańskie to i tak zazdroszczę spotkania.A rybki,to tylko dodatek.Ważne jest spotkanie,może następnym razem uda mi się z Wami spotkać.
_________________
Łowię bo lubię
  
Electra26.04.2024 20:50:08
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 3>>>    strony: [1]23

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » UMAWIALNIA » INTERGA - MUŁY 2012.

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny